„Rowerowo-Kajakowy VI Rajd Baryczan – 17-19 kwietnia 2008 roku”
Rowerowo-Kajakowy VII Rajd Baryczan to nowa jakość w działalności miejskogóreckiego Towarzystwa Turystycznego TRAMP. Barycz dotychczas spostrzegana przez uczestników rajdu z wałów i z daleka, nagle stała się pierwszoplanowym elementem imprezy, jej bohaterem. Wyruszyliśmy 17 kwietnia z deszczem. Towarzyszył nam do Żmigródka, gdzie zaplanowane mieliśmy zwiedzanie pałacu Hatzfeldów. Tu oczekiwał nas niezawodny entuzjasta i miłośnik ziemi żmigrodzkiej, prezes Towarzystwa …., Bogusław Kowalski. Jego pasja szybko udzieliła się słuchaczom. Historię tej ziemi i budowli zna doskonale i świetnie potrafi ją przekazać. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, nawet najmłodsi uczestnicy wyprawy słuchają go w skupieniu i z zaciekawieniem. Tymczasem wokół uwija się kilkudziesięciu robotników, spiesząc, aby inwestycja sponsorowana z funduszy unijnych, została sfinalizowana do lipca. Mimo to zaglądamy wraz z nim niemal w każdy zakątek inwestycji. Nie przeszkadza nam w tym wszechobecne błocko. Życzliwi nam robotnicy budują przed nami prowizoryczne kładki, abyśmy mogli dojść do najciekawszych miejsc. W okolicy pałacowej kaplicy Pan Bogusław dzieli się z nami sensacją ostatnich godzin. W trakcie remontu pałacowej kaplicy znaleziono jej akt erekcyjny. Przewodnik informuje nas , że postara się , obyśmy jako pierwsi mogli zobaczyć dokument. Pomaga mu w tym, nadzorujący inwestycję z ramienia gminy, Pan Jerzy Lorenc. Niestety pojawia się na terenie archeolog nadzorujący prace i ten stwierdza, że … nie dla naszych oczu to znalezisko. Okazuje się, że kilkanaście par uczniowskich oczu mogłoby zniszczyć wyryte na nierdzewnej blasze kilkusetletnie napisy. W ten sposób niemądra decyzja bezmyślnego urzędnika uniemożliwiła uczniom wzięcie udziału w niepowtarzalnej lekcji historii, lekcji, która mogła zaważyć na ich dalszym życiu.
Potem mkniemy już w kierunku Wąsosza , a właściwie Płosek, bo tam mamy zaplanowany nocleg. Pogoda się poprawia i gdy dojeżdżamy do wsi, pojawia się słońce. Tu czeka nas, tym razem, bardzo miła niespodzianka. Przed szkołą, gdzie mamy zaplanowane noclegi oczekują nas uczniowie i nauczycielki. Już po kilkunastu minutach jesteśmy zaprzyjaźnieni i gramy w piłkę nożną i siatkówkę. Za zgodą Pani dyrektor … obiekt zostaje oddany do naszej dyspozycji. O to, żeby nam niczego nie brakowało, dba woźny, niesłychanie życzliwy Pan Tadeusz.
Drugi dzień rajdu od początku budził nasz niepokój. Po pierwsze niezbyt sprzyjająca pogoda, po drugie niesłychanie wysoki poziom wody w Baryczy (intensywne opady), po trzecie zerowe doświadczenie żeglarskie. Nasze niepokoje próbuje rozwiać Pan Radosław Mruwka, organizator spływów kajakowych, ale to nas nie uspokaja. Dopiero gdy siadamy w kajakach wszystko mija, od razu czujemy się jak prawdziwi żeglarze. Pewności dodają nam ratunkowe kamizelki i niepowtarzalny urok malowniczej Baryczy. I nic , że zimno, że słońce tylko na chwilę pojawia się między chmurami. Te kilka godzin w kajakach i kilkanaście kilometrów z wiosłami w ręku dla większości z nas na zawsze zostanie w pamięci jako niezapomniane doświadczenie. Gdy dopływamy do Ryczenia, wiemy, że większość z nas wróci tu za rok. Okazuje się, że istnieje życie pozarowerowe!
Sobota, trzeci dzień rajdu, wita nas intensywnym deszczem. Wyjazd z Płosek opóźnia się o kilka godzin. Rezygnujemy z pierwotnych planów i najkrótszą drogą mkniemy do domu. Przez całą drogę deszcz nie pozwala zapomnieć nam o sobie. Mimo to do Miejskiej Górki dojeżdżamy zadowoleni.
Galeria zdjęć http://picasaweb.google.com/fototur.zskonary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz